niedziela, 15 stycznia 2017

Śpiąca Lili

Największym hobby kota, przynajmniej mojego jest sen. I w dzisiejszym poście postanowiłam pokazać Wam kilka zdjeć na których Lili śpi lub leży :)










sobota, 14 stycznia 2017

Kot i świnka morska

Nadszedł czas zapoznania kota i świnki morskiej.

Ostatnio na samym końcu posta o tym wspomniałam i jak na razie wszystko idzie dobrze. Oczywiście nie zostawiam ich samych, ze względu na bezpieczeństwo świnki.
Niko nie boi się Lili, co jest moim wielkim zaskoczeniem. Lili oczywiście jak to drapieżnik zaczepia Niko i próbuje mieć nad nim władzę. 
Jak na razie wszystko idzie dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie.
A po trochę zdjęć Lili i Niko zapraszam na Ich Instagramy :)

Pozdrawiamy,
Paulina & Lili & 
gość specjalny Niko

sobota, 7 stycznia 2017

Zimowy spacer

Tak, wiem wiem... Dawno mnie tu nie było. Pewnie pomyśleliście, że zrezygnowałam z prowadzenia bloga, ale tak nie jest. Wszystko przez brak czasu, postaram się częściej coś dodawać. Na instagramie działam bardzo aktywnie i praktycznie codziennie dodaję jakieś zdjęcie, także możecie mnie tam zaobserwować :)


Mimo, że moje życie jest nudne i monotonne zawsze znajdzie się coś co warto opisać. I dzisiaj (jak już pewnie wiecie po tytule) opiszę Wam mój spacer z Lili, w bardzo zimnym klimacie. 

Pytanie brzmi : Jak przygotować kota na takie mrozy?

Nie jest to duży problem. Mimo, że Lili ma dużo sweterków, które chronią ją przed zimnem są one za cienkie na taki mróz. Także zamówiłam jej taką polarową kurteczkę. W tamtym roku chodziła w wełnianym sweterku, ale po pierwsze było cieplej, a po drugie już z niego wyrosła.


Gdy już odziałam ją w ten polar założyłam na to szelki i byłyśmy gotowe, aby opuścić ciepły domek i wyjść na ten przeraźliwy chłód. 
Mimo, że było bardzo zimno Lili się podobało. Dawno nie widziała śniegu, więc spacerowała bardzo zaciekawiona i uradowana. 

Uważam, że spacer był bardzo przyjemny mimo mrozu. Potem udałyśmy się pod kocyk i tam spędziłyśmy miły wieczór.

W czasie gdy spacerowałyśmy Odi leżał sobie w domu i słodko spał.

P.S. - praktycznie udało mi się ich zintegrować.

A teraz przede mną nowe wyzwanie. Oswajam kota ze świnką, która zamieszkała w moim pokoju :) 
Trzymajcie kciuki.

  
Pozdrawiamy,
Paulina & Lili

niedziela, 11 grudnia 2016

Kąpiel kota

Kąpiel kota ?! Dramat, męczarnia, ogromny stres dla kota !!


Niekoniecznie tak musi być... Wystarczy tylko odpowiednio przygotować się do pierwszej kąpieli oraz stopniowo przyzwyczajać kota do wody... Wcale nie jest to trudne, chociaż z pewnością są i takie koty, które stając z miską wody twarzą w twarz wpadają w popłoch i ogromny strach...


Ale można tego kota oduczyć... Lub inaczej... Nauczyć go tego, że woda jest bezpieczna i przyjazna. 

Ja zaczęłam od odkręcania kranu w zlewie, gdy widziałam, że Lili okazuje jakiekolwiek zainteresowanie to zmieniałam na większy strumień i lekko chlapałam wodą...
Po jakimś czasie Lili sama zaczęła domagać się kontaktu z wodą... Wchodziła pod strumień wody... Wiele razy wychodziła z łazienki z całym pyszczkiem i łapkami mokrymi.

To był pierwszy etap nauki kąpieli...
Następnie postanowiła pokazać jej, że woda jest dobra dla ochłody. W jakiś gorący dzień zrobiłam z pokoju małą plaże z ręczników, a na środku dużą miskę z letnią wodą... I zaczęłam bawić się z Lili. Kilka razy weszła do miski, ale nie przebywała w niej dłużej niż 30 sekund... Dlatego dałam sobie spokój z kąpielą na jakiś czas.
Ale przyszedł czas na pierwszą, prawdziwą kąpiel...
Najpierw zrobiliśmy to bez szamponu.
W pierwszej kąpieli pomagała mi mama, co jak potem się zorientowałyśmy nie było dobrym pomysłem, bo Lili w taki momencie wolała być tylko ze mną. Chociaż nie ukrywam pomoc drugiej osoby się przydaje...
I pierwsza kąpiel nie była dobra... Tylko z mojej winy, nie wiedziałam jak kąpać kota i odniosłam wiele niegroźnych zadrapań, bo kot dostawał paraliżu na widok wody i kurczowo łapał się mnie. Ale teraz znalazłam metodę jak wykąpać Lili i przygotować do tego otoczenie...

Zaczynam od przygotowania wanny.Wkładam do niej wielki kosz na pranie z dziurami po bokach, aby woda przy nadmiarze uciekała. Na jego spód kładę ręcznik, aby kot się nie ślizgał. Jeśli nie macie takiego kosza to nie jest duży problem, możecie ręcznik rozłożyć w wannie czy w brodziku... Chociaż z brodzika kot może uciekać, bo zobaczy szybką możliwość.
Następnie wypełniam kosz oraz wannę sporą ilością ciepłej wody, ale nie gorącej :) Takiej w sam raz. Rozkładam ręcznik, aby dobrze przylegał do dna i w miarę możliwości nie przesuwał się. 
Wtedy łapię Lili z rękami wyciągniętymi jak najdalej od siebie, aby uniknąć niepotrzebnych zadrapań i wkładam ją do wanny.
Tak trzymam ją dobrze jedną ręką, aby w razie nagłego poczucia strachu nie wyskoczyła i polewam wodą. Gdy jest już bardzo dokładnie namoczona nakładam na rękę szampon dla kotów i delikatnie wmasowuję w jej sierść. My mamy szampon na pozbycie się pcheł, więc muszę wmasowywać go około 10 min, ponieważ wtedy jest najbardziej skuteczny.
Potem spłukuję nadmiar płynu z Lili i wypuszczam wodę, gdy jest już "zabrudzona" pianą. Wlewam troszkę nowej i staram się zmyć resztę piany z Lili. Następnie wyjmuję ją na ręcznik i wycieram z niej ściekającą  wodę.Biorę się za grzebień do pcheł i delikatnie czeszę nim Lili, szczególnie w okolicach pyszczka, bo tam uciekają pchły najczęściej, jeśli kot je ma.Potem czeszę Lili furminatorem i staram się trochę wysuszyć. Po chwili siedzenia na ręczniku puszczam ją... Już ona o siebie zadba, dokładnie się wyliże, a jej futerko po kąpieli jest gładkie i lśniące.

W razie jakichkolwiek pytań piszcie na maila : kociezycie2000@wp.pl



Pozdrawiamy, 
Paulina & Lili 

wtorek, 1 listopada 2016

Co u Nas słychać? - PAŹDZIERNIK

Październik był miesiącem pełnym wrażeń. Zaczęłam go 2-dniową wycieczką do Srebrnej Góry, piękne miejsce jest co podziwiać...







Było naprawdę ładnie, zdjęcia niestety, aż tak nie oddają tego piękna.



Po powrocie z wycieczki niestety okazało się, że moja świnka morska umarła. Nikt mnie o tym wcześniej nie uprzedził, ponieważ rodzina nie chciała popsuć mi humoru.


Felek [*]

Potem zaczęła się nauka i tak mija mi czas z dnia na dzień... Była jeszcze jedna bardzo miła niespodzianka, ale nią nie będę się z Wami dzielić, bo to jest już życie osobiste :)
A miesiąc kończymy długim weekendem :) Życzymy Wam, aby LISTOPAD okazał się dla Was hojnym miesiącem i, aby działy się tylko dobre rzeczy.    

  Pozdrawiamy, 
Paulina & Lili

sobota, 29 października 2016

Jaka pora roku jest najlepsza na spacerowanie ?

W dzisiejszym poście chciałabym Wam napisać jakie są plusy i minusy spacerowania z kotem w poszczególne pory roku.

Więc najpierw podsumujmy sobie co można robić spacerując z kotem ...

WIOSNA
Wiosną, wszystko budzi się do życia. Zaczynają kwitnąć kwiaty, trawa mocniej się zieleni. Wtedy z pewnością dobrze jest spacerować. Dodatkowy aspekt to piękne zapachy. Jedyny minus jest taki, że wiosną nie wiadomo jak się ubrać, czy to założyć bluzę czy kurtkę. Tak samo jest w przypadku Lili, bo ona na zimowe i większość jesiennych spacerków zakłada jakieś ubranko. Wiadomo kot niewychodzący więc nie do końca gotowy na zmiany temperatur, a nie chciałabym problemów w postaci katastrof zdrowotnych. Więc wiosna jest super porą na spacerowanie.

LATO
Latem, bardzo często na dworze są wielkie upały. I tu jest kolejny minus. Niby nie ma nic złego w tym, że słonce świeci, ale w niektóre dni tak praży; że można dostać poparzenia słonecznego. A jak wiadomo spacer z kotem,
wygląda tak -->(kilka kroków, postój... kilka kroków, postój...) Więc w upalne dni ciężko jest spacerować. Ale przynajmniej otoczenie nadrabiam. Wszędzie jest pięknie zielono, wszystkie owoce i większość kwiatów pięknie pachną... Najlepszym pomysłem na spacerowanie z kotem w lato jest... zacieniony ogród, bezpieczny park albo spacerowanie po zachodzie słońca. I ważna rzecz zarówno dla właścicieli kotów jak i psów, NIE SPACERUJCIE PO NAGRZANYCH CHODNIKACH, DROGACH , bo zwierzaki mają delikatne łapki i bardzo łatwo o oparzenie.

JESIEŃ
Jesienią jest pięknie. Liście zaczynają opadać i przy chodzeniu słyszymy szelest, co jest dodatkowym bodźcem umilającym spacer dla kota. Maluch może chować się w liściach czy polować na nie. Jesień to nie jest dobry pomysł na podwórkowe zabawy piłką czy myszką, ponieważ może się ona łatwo zagubić w liściach. Fajne jest to, że jesienią nie jest bardzo zimno i spacery mogą być jeszcze dość długie. Dla kotów domowych w czasie dłuższych spacerów chłodną porą polecam jakieś ubranko, ponieważ nie są one tak zahartowane jak koty wychodzące, a przez to są mniej odporne na zmiany temperatur. No cóż. Tak źle i tak niedobrze.

ZIMA
Zimą, gdy na ziemi leży taka dziwna, mokra i zimna maź jest super. Jednak chłodne spacery nie zawsze sprawiają przyjemność. Dlatego spacery w czasie zimy skracamy. Nie dość, że są krótsze niż normalnie, bo mają około 20 minut to jeszcze robimy je rzadziej, nie codziennie, ale na przykład co 3 dni. I wtedy wszystko powinno być ok. No i tak jak pisałam wcześniej przydaje się jakieś ubranko. I nie musi to być jakaś gruba, puchata kurtka dla kota. Wystarczy tylko coś, aby nałożyć na kota. Nie ma co przesadzać. A za takie jedno ubranko zapłacimy około 20 zł i wystarczy nam ono na jakieś 2 lata, o ile nasz kotek nie urośnie :)

Jaki widać nie ma najlepszej pory na spacerowanie, jeśli wszystko jest zrobione bezpiecznie dla kota, to zawsze jest fajnie :)

Zapraszamy na Instagrama
I w razie kontaktu - kociezycie2000@wp.pl

Pozdrawiamy,
Paulina & Lili

piątek, 21 października 2016

Historia od czytelniczki


Cześć. Niedawno dostałam maila od jednej z czytelniczek bloga, która napisała mi historię pewnego kota. I pomyślałam, że można byłoby tę historię pokazać i Wam. Może to być pewnego rodzaju ostrzeżenie przed tym, aby nie puszczać kota samopas czy też orientować się czy w najbliższym otoczeniu nie ma dla niego niebezpieczeństwa. Także przeczytajcie sobie...


Witam. Ostatnio grzebiąc w albumach znalazłam zdjęcie bardzo starej kotki która niestety odeszła ponad siedem lat temu. Dotąd nie wiedziałam skąd wzięła się w domu ani nic, spytałam się rodziców ,a jej historia wydała mi się trochę ciekawa, dlatego chciałam ci ją opisać.


Kotka urodziła się na farmie kociąt, z której na szczęście została od razu zabrana. Trafiła do schroniska. Jako że nie miała matki karmiona była sztucznym mlekiem i bardzo garnęła się do ludzi. Zaadoptowała ją moja babcia, wtedy jeszcze mnie na świecie nie było. Po dwóch latach zniknęła. Od tak... Nie było jej nigdzie. Po długich poszukiwaniach - prawie trzy miesiące - znaleziono ją w schronisku. Okazało się, że chodziła w pobliżu schroniska przez cały czas i myślano że jest bezdomna.

 Kiedy moja babcia zmarła kocica miała pięć lat i przeniosła się do mojego domu, wtedy miałam może roczek. Kocica przez następne 5 lat była trzy razy matką. Dwa razy zatrzymywaliśmy kocięta. Raz tricolor dokładnie takie jak Lily (nawet miało takie imię O.o), raz czarnego kocura którego zatrzymaliśmy przez ponad 6 lat. Teraz mamy Rona. Tak czy siak Kocica została kocicą do śmierci i nigdy nie miała imienia. Co najdziwniejsze pewnego dnia zniknęła i po kilku dniach znaleźliśmy ją martwą obok budy psa... W której znajdował się malutki Fugolek ( bokser) niestety matka Fugola (Tina) chyba uciekła. A jeszcze dalej łasicę... Nie wiedziałam że na naszych łąkach są łasice i przypłaciliśmy to kotem. 

Pozdrawiam

Także to już koniec historii pewnej Kocicy, która wiele razy była matką i przepłaciła życiem starcie z łasicą.

Jeśli chcecie się czymś podzielić lub do nas napisać to oto nasz mail - kociezycie2000@wp.pl


Paulina