niedziela, 28 lutego 2016

Drobne komplikacje

Mimo tego, że zrobiłam wczoraj z moją mamą kubraczek dla Lili, aby nie wylizała szwów ona i tak to zrobiła. Nie wiadomo do końca jakim sposobem, ale udało jej się.

Dzisiaj rano zdjęłam Lili kubraczek, aby zobaczyć jej stan. Niestety nie było już żadnego szwa tylko otwarta rana. Od razu zainterweniowałam, musiałam poczekać i na godzinę 10.00 miałam weterynarza. Zabrałam Lili i pojechaliśmy. Na miejscu weterynarz był bardzo zdziwiony, jak kotka mogła wylizać sobie szwy, powiedział, że taka sytuacja zdarza się rzadko. Stwierdził, że bardzo dobrze, że wcześnie zainterweniowałam, ponieważ mogłoby się to skończyć dużo gorzej. Gdybym czegoś z tym nie zrobiła to dziś wieczorem Lili dolizałaby się to własnych wnętrzności, co prawdopodobnie skończyło by się śmiercią :( ....
Udało się, weterynarz z moją pomocą uśpił ją. I przystąpiliśmy do ponownego zszycia. Mogłam nawet patrzeć jak to wszystko przebiega, byłam bardzo ciekawa, ponieważ chcę zostać weterynarzem :)
Weterynarz zrobił Lili specjalny opatrunek z antybiotykiem i założyliśmy jej nowy kubraczek. Jeszcze uśpioną zabraliśmy ją do domu. Nie chciałąm tego zrobić, ale pan powiedział, że w 100% nic jej nie grozi i spokojnie mogę położyć ja w domu pod kocykiem wraz z ciepłym termoforem. Udało się Lili około godziny 15.00 obudziła się...
Przez ten czas byłam naprawdę wystraszona. Na szczęście wszystko zapowida się dobrze :)

Pozdrawiam, 
Paulina

sobota, 27 lutego 2016

Sterylizacja Lili

Wreszcie doczekałam się dnia sterylizacji Lili. Mała ma już 9 miesiecy, praktycznie 10, a zawsze wypadało coś przez co zabieg nie mógł się odbyć :(

8.00
Lili została zawieziona na wcześniej umówiony zabieg. Nie będę Wam o nim opowiadać, powiem tylko, że wykonało go sprawdzone małżeństwo od dawna wykonujące tego typu zabiegi i mające już swoją sławę w tym zakresie.

10.00
Mieliśmy przyjechać po Lili o godzinie 10.00. Spakowałam wszystko co było potrzebne i pojechaliśmy po nią. Na miejscu okazało się, że u weterynarza jest dużo ludzi, przez co staliśmy w kolejce przez godzinę. Ale to nie szkodzi, spotakałam znajomą nauczycielkę oraz panią z oddziału schroniska , w którym była Lili i czas szybko mi zleciał. Weszłam do weterynarza i powiedziałam, że chcemy odebrać kotka. 
Pan wytłumaczył nam jak mamy postępować z Lili. Obecnie moja mała księżniczka leży w zamkniętym transporterze na warstwie koców i śpi przytulając się do ciepłej butelki wody :)
Pozdrawiamy Was i obiecuję informować o dalszych losach po sterylizacji :)
Paulina

środa, 17 lutego 2016

Dzień kota ♥

Światowy dzień kota

Dzisiaj nadszedł ten dzień, taki mały dzień dziecka tylko dla kotów i kociarzy :) 
Życzymy Wam oraz Waszym Kociaką wszystkiego najlepszego. 
A oto życzenia dla Waszych kotków :
Życzę im całej fury pysznego mięsa, trochę karmy, może jakieś fajne miejsce na grzejniczku, aby wygrzewać się w zimowe i jesienne wieczory i chłodny parapet oraz osiatkowane okno, aby wylegiwać się w letnie i wiosenne dni :) Wszystkiego czego życzycie sobie dla kochanych kociaków.
Każdy kot jest inny, każdy ma coś w sobie, ale każdy jest wyjątkowy.
#CATLOVER

POZDRAWIAM, 
Paulina

sobota, 6 lutego 2016

Spacery z Lili ♥

Wreszcie nadeszły te dni, kiedy Lili pierwszy raz od jesieni może opuścić progi domu, aby wyszaleć się i przypomnieć sobie jak piękny jest świat.


Odkąd Lili mieszka u mojej mamy, gdy nie ma mnie w domu i ze mną w pokoju, a poza tym raz dziennie jest puszczana po korytarzu i wtedy ma dostęp, do każdego miejsca w domu prócz piwnicy i stychu. Nie mamy już takich problemów jak były na początku. Bez obaw możemy spacerować nie martwiąc się, że Lili po powrocie do domu będzie miauczała pod drzwiami.

Jest to spowodowane tym,że:
+Lili dorosła i nie jest już tym malutkim kociakiem, który chciałby być wszędzie
+Na spacerach dziele jej czas na zwiedzanie , zabawę, wspinaczkę. 
+Ma więcej miejsca, aby się wyszaleć :)



Jak wygląda taki spacer z kotem....

Więc zaczynamy od oswojenie się z nowy podłożem i zapachem oraz dźwiękiem, które całkowicie zmieniły się po wyjściu z domu.Zajmuje nam to kilka minut i już jesteśmy gotowe pochodzić po okolicy. Zaczynamy od spacerku wzdłuż domu, a potem zapuszczamy się coraz dalej. To pod drzewo, a to pod jakiś daszek. W czasie zwiedzania, od czasu do czasu, pobiegniemy także za jakimś mile szeleszczącym listkiem.

Kolejnym krokiem na naszej skromnej liście jest wspinaczka. My staramy się ją uskuteczniać na dwóch pobliskich jabłoniach i czereśni. Podczas tego załatwiamy też sprawy związane z pazurkami, a konkretnie je tępimy. Częściej staramy się korzystać z tych niższych drzew, aby w razie chwili nieuwagi można było kota zdjąć. Ok.Po tych sprawach przedłużamy smycz. My używamy wysuwanej. Wyciągamy ją na max i bierzemy zabawkę. Najlepiej sprawdzają się nam do tego piłeczki. Bierzemy naszą gumową, czerwoną piłeczkę i rozpoczynam zabawę. Ja rzucam , a Lili goni. Od czasu do czasu muszę zrobić parę kroków, gdy za daleko rzucę i Lili musi pobiec dalej niż jest smycz. I tak wygląda nasz spacer. Niby nic,a jednak dla kota wyłącznie domowego to raj.
Wystarczy trochę ponad 30 minut i kot potrafi przespać resztę dnia. Bynajmniej Lili, choć nie jest ona wielkim śpiochem :)
Więc niedługo startujemy z wiosną i będzie więcej takich spacerów. Jak na razie po zimie mamy zaliczone dopiero dwa super długie i szalone spacerki. 
  Zapraszamy                                   Pozdrawiamy i 
także                                                          życzymy 
             na naszego                                                 słoneczka 
Instagrama                                                           oraz 
  pięknych kwiatów
 za oknem :D
Paulina & Lili