niedziela, 11 grudnia 2016

Kąpiel kota

Kąpiel kota ?! Dramat, męczarnia, ogromny stres dla kota !!


Niekoniecznie tak musi być... Wystarczy tylko odpowiednio przygotować się do pierwszej kąpieli oraz stopniowo przyzwyczajać kota do wody... Wcale nie jest to trudne, chociaż z pewnością są i takie koty, które stając z miską wody twarzą w twarz wpadają w popłoch i ogromny strach...


Ale można tego kota oduczyć... Lub inaczej... Nauczyć go tego, że woda jest bezpieczna i przyjazna. 

Ja zaczęłam od odkręcania kranu w zlewie, gdy widziałam, że Lili okazuje jakiekolwiek zainteresowanie to zmieniałam na większy strumień i lekko chlapałam wodą...
Po jakimś czasie Lili sama zaczęła domagać się kontaktu z wodą... Wchodziła pod strumień wody... Wiele razy wychodziła z łazienki z całym pyszczkiem i łapkami mokrymi.

To był pierwszy etap nauki kąpieli...
Następnie postanowiła pokazać jej, że woda jest dobra dla ochłody. W jakiś gorący dzień zrobiłam z pokoju małą plaże z ręczników, a na środku dużą miskę z letnią wodą... I zaczęłam bawić się z Lili. Kilka razy weszła do miski, ale nie przebywała w niej dłużej niż 30 sekund... Dlatego dałam sobie spokój z kąpielą na jakiś czas.
Ale przyszedł czas na pierwszą, prawdziwą kąpiel...
Najpierw zrobiliśmy to bez szamponu.
W pierwszej kąpieli pomagała mi mama, co jak potem się zorientowałyśmy nie było dobrym pomysłem, bo Lili w taki momencie wolała być tylko ze mną. Chociaż nie ukrywam pomoc drugiej osoby się przydaje...
I pierwsza kąpiel nie była dobra... Tylko z mojej winy, nie wiedziałam jak kąpać kota i odniosłam wiele niegroźnych zadrapań, bo kot dostawał paraliżu na widok wody i kurczowo łapał się mnie. Ale teraz znalazłam metodę jak wykąpać Lili i przygotować do tego otoczenie...

Zaczynam od przygotowania wanny.Wkładam do niej wielki kosz na pranie z dziurami po bokach, aby woda przy nadmiarze uciekała. Na jego spód kładę ręcznik, aby kot się nie ślizgał. Jeśli nie macie takiego kosza to nie jest duży problem, możecie ręcznik rozłożyć w wannie czy w brodziku... Chociaż z brodzika kot może uciekać, bo zobaczy szybką możliwość.
Następnie wypełniam kosz oraz wannę sporą ilością ciepłej wody, ale nie gorącej :) Takiej w sam raz. Rozkładam ręcznik, aby dobrze przylegał do dna i w miarę możliwości nie przesuwał się. 
Wtedy łapię Lili z rękami wyciągniętymi jak najdalej od siebie, aby uniknąć niepotrzebnych zadrapań i wkładam ją do wanny.
Tak trzymam ją dobrze jedną ręką, aby w razie nagłego poczucia strachu nie wyskoczyła i polewam wodą. Gdy jest już bardzo dokładnie namoczona nakładam na rękę szampon dla kotów i delikatnie wmasowuję w jej sierść. My mamy szampon na pozbycie się pcheł, więc muszę wmasowywać go około 10 min, ponieważ wtedy jest najbardziej skuteczny.
Potem spłukuję nadmiar płynu z Lili i wypuszczam wodę, gdy jest już "zabrudzona" pianą. Wlewam troszkę nowej i staram się zmyć resztę piany z Lili. Następnie wyjmuję ją na ręcznik i wycieram z niej ściekającą  wodę.Biorę się za grzebień do pcheł i delikatnie czeszę nim Lili, szczególnie w okolicach pyszczka, bo tam uciekają pchły najczęściej, jeśli kot je ma.Potem czeszę Lili furminatorem i staram się trochę wysuszyć. Po chwili siedzenia na ręczniku puszczam ją... Już ona o siebie zadba, dokładnie się wyliże, a jej futerko po kąpieli jest gładkie i lśniące.

W razie jakichkolwiek pytań piszcie na maila : kociezycie2000@wp.pl



Pozdrawiamy, 
Paulina & Lili 

3 komentarze:

  1. Na szczęście większość kotów nie wymaga prania :D dla mnie jest to trudne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się tylko zastanawiam po co. Bo koty generalnie same doskonale sobie radzą. Kot domowy (czy to wychodzący czy nie) z reguły nie wymaga mycia. Wiadomo, są sytuacje, że trzeba kota wykąpać, jak się zabrudzi substancją trującą, albo szkodliwą etc. Raz w życiu musiałam myć kota, bezpośrednio po tym jak trafił do mnie z ulicy. Był tak brudny i zapyziały, że sam nie chciał się myć. I wsadzenie go do wody to byłby gigantyczny stres - ja lekko zwilżyłam go wodą jak stał na pralce, umyłam niewielką ilością mydełka antybakteryjnego dla zwierząt i potem wilgotną ścierką (moczoną kilka razy w letniej) zmyłam mydełko. Częśc sierści na łapkach musiałam obciąć. Kota prawie domyłam, resztę już sobie wylizał.
    W sumie u nas koty nie boją się wody jako takiej, piją z kranu, przy wysokich temperaturach chętnie leżą na wilgotnych szmatkach, jedna z kocic przychodziła w lecie kiedy widziała że pryskam siebie mgiełką ze spryskiwacza, kładła się tak, żeby i na nią leciało. Ale tak bez powodu nie kąpię ich :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety moja Lili nie wiadomo dlaczego złapała pchły i to była kuracja odpchlająca :)

      Usuń