czwartek, 16 lipca 2015

Mój stary kot :(

Hej ! Dzisiaj będzie dosyć smutny dla mnie post. Opiszę w nim przygodę z moim poprzednim kotem.

Gdy miałam około 8 lat dostałam od taty małego kocurka. Był cały rudy i dlatego tak też go nazwałam - Rudi. Był kochanym i wspaniałym kotem. Jednak ja nie znałam się jeszcze na tych zwierzętach i może nie do końca spełniałam się w roli hodowcy. Jednak pałeczkę w opiecę nad maluszkiem przejęli moi rodzice.
Rudi był bardzo dziki. Gdy tylko wyprowadzałam tudzież wynosiłam go na dwór wchodził pod żywopłot. Był on bardzo dziki, ale tylko na podwórku. Po pewnym czasie, gdy już się przyzwyczaił i szalał po domu postanowiliśmy na podwórku zostawiac go samego. Aby sobie w spokoju odpoczął.
Pewnego dnia stało się coś starsznego. Sama do końca nie wiem co , ale kociak nie mógł wstawać ani się ruszać, tylko cicho pomiałkiwał za to bardzo żałośnie. Był jeszcze taki malutki :

Bardzo mnie to przeraziło więc pojechaliśmy do weterynarza. Okazało się, że kot musiał spaść z wysokości i miał złamany kręgosłup. Weterynarz musiał go uśpić. To był najgorszy dzień mojego życia. :( Płakałam za nim bardzo długo , nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Bo co może czuć mała dziewczynka, która straciła ukochanego futrzaka ?!
Teraz zostało mi tylko to zdjęcie. Reszta zaginęła podczas napraw komputera. To jedyne ocalało.Bardzo za nim tęsknię.

Teraz już jestem pewna , że kotek ,którego będę miała NIGDY sam nie wyjdzie na podwórko. Zawsze tylko ze mną , dla bezpieczeństwa na smyczy.


Wiem, że to wszystko przez jeden głupi błąd. Napisałam ten post , choć to nadal dla mnie trudne chociaż minęło już ponad 7 lat. Jednak mam nadzieję, że część z wam dzięki temu  - historii Rudiego , nie będzie musiało przeżywać tego co ja.

Pozdrawiam. Już za 19 dni będę miała swojego własnego kociaka i mam nadzieję, że nie popełnie żądnych błędów. 


                                                                                        Paulina

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń