piątek, 4 września 2015

Lili zmieniła miejsce zamieszkania

Od 31 sierpnia Lili już nie mieszka w moim pokoju. Uznałam, że jest to lepsza opcja, ponieważ tam gdzie jest teraz ma więcej miejsca i produktywniej spędza dzień. Chociaż minęło dopiero kilka dni Lili już się zaklimatyzowała. Zachowuje się normalnie. Biega, skacze. 

Gdzie mieszka Lili ?

Lili mieszka teraz u mojej mamy. Ma tam do dyspozycji salon, łazienkę i kuchnię. W każdym pomieszczeniu jest coś so należy do niej. Mogłoby się wydawać, że wraz z rokiem szkolnym pozbyłam się problemu i oddałam Lili mamię. Nigdy nie zdecydowałabym się na coś takiego. Kotka nadal jest tylko i wyłącznie pod moją opieką, ale gdy tylko ja będę miała 2 pomieszczenia w których będę mieszkać Lili wraca do mnie. Mam nadzieję, że nowe warunki jej się spodobają :)

Mam do Was takie pytanie : Co mogę zrobić, aby kotka nie wchodziła na poszczególne rzeczy(stół) oraz aby nie podgryzała kwiatów - słyszałam że rośliny można spryskać wodą z cytryną, ale czy jest to opcja bezpieczna dla kota i dla roślin ?

Pozdrawiam,

Paulina

2 komentarze:

  1. Nie jestem żadną ekspertką, ale powiem Ci co wiem z doświadczenia.Możesz Lili tylko konsekwentnie przeganiać z przedmiotów, na które nie chcesz aby wskakiwała. Mojemu znajomemu się udało, mnie już niestety nie. Kiedy jestem w pracy i w domu nikogo nie ma moje kotki i tak robią co chcą ;) Co do podgryzania kwiatków może posadź trawę dla kotów. Ja zwykle sadzę po dwie żeby miały do niej stały dostęp. na tą chwilę problem z podgryzaniem kwiatków się skończył. Możesz jeszcze kupić pastę na kłaczki i podawać jej codziennie. Mój Toto zjada ją niemal prosto z tubki, ale Furii muszę już wkładać do pyszczka. Jeśli to nie zda egzaminu jest specjalna karma na odkłaczanie. U mnie kłaczki były właśnie przyczyną podgryzania kwiatków. Nie zaniedbaj tego- ja na początku myślałam, że sobie same te kłaczki zlikwidują, zwykle kot je wymiotuje. Ale Totusiowi utknęły, nie mógł się załatwić, bolał go brzuszek, całą noc płakał, uspokajał się tylko kiedy ktoś był obok niego. Na zmianę z mężem siedzieliśmy przy nim do bladego świtu.Z samego rana leciałam do weterynarza i dostał leki. Od tamtej pory już nie lekceważę tej sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wczoraj zastanawiałam się czy kupić taką pastę. Teraz utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że powinnam. Pozdrawiam Ciebie i Twoje koty :)

      Usuń