Wreszcie nadeszły te dni, kiedy Lili pierwszy raz od jesieni może opuścić progi domu, aby wyszaleć się i przypomnieć sobie jak piękny jest świat.
Odkąd Lili mieszka u mojej mamy, gdy nie ma mnie w domu i ze mną w pokoju, a poza tym raz dziennie jest puszczana po korytarzu i wtedy ma dostęp, do każdego miejsca w domu prócz piwnicy i stychu. Nie mamy już takich problemów jak były na początku. Bez obaw możemy spacerować nie martwiąc się, że Lili po powrocie do domu będzie miauczała pod drzwiami.
Jest to spowodowane tym,że:
+Lili dorosła i nie jest już tym malutkim kociakiem, który chciałby być wszędzie
+Na spacerach dziele jej czas na zwiedzanie , zabawę, wspinaczkę.
Wreszcie nadeszły te dni, kiedy Lili pierwszy raz od jesieni może opuścić progi domu, aby wyszaleć się i przypomnieć sobie jak piękny jest świat.
Jak wygląda taki spacer z kotem....
Więc zaczynamy od oswojenie się z nowy podłożem i zapachem oraz dźwiękiem, które całkowicie zmieniły się po wyjściu z domu.Zajmuje nam to kilka minut i już jesteśmy gotowe pochodzić po okolicy. Zaczynamy od spacerku wzdłuż domu, a potem zapuszczamy się coraz dalej. To pod drzewo, a to pod jakiś daszek. W czasie zwiedzania, od czasu do czasu, pobiegniemy także za jakimś mile szeleszczącym listkiem.Kolejnym krokiem na naszej skromnej liście jest wspinaczka. My staramy się ją uskuteczniać na dwóch pobliskich jabłoniach i czereśni. Podczas tego załatwiamy też sprawy związane z pazurkami, a konkretnie je tępimy. Częściej staramy się korzystać z tych niższych drzew, aby w razie chwili nieuwagi można było kota zdjąć. Ok.Po tych sprawach przedłużamy smycz. My używamy wysuwanej. Wyciągamy ją na max i bierzemy zabawkę. Najlepiej sprawdzają się nam do tego piłeczki. Bierzemy naszą gumową, czerwoną piłeczkę i rozpoczynam zabawę. Ja rzucam , a Lili goni. Od czasu do czasu muszę zrobić parę kroków, gdy za daleko rzucę i Lili musi pobiec dalej niż jest smycz. I tak wygląda nasz spacer. Niby nic,a jednak dla kota wyłącznie domowego to raj.
Wystarczy trochę ponad 30 minut i kot potrafi przespać resztę dnia. Bynajmniej Lili, choć nie jest ona wielkim śpiochem :)
Więc niedługo startujemy z wiosną i będzie więcej takich spacerów. Jak na razie po zimie mamy zaliczone dopiero dwa super długie i szalone spacerki.
Zapraszamy Pozdrawiamy i
także życzymy
na naszego słoneczka
Instagrama oraz
pięknych kwiatów
za oknem :D
Paulina & Lili
Fajnie że już Lili nie miauczy pod drzwiami! Taki spacerujący grzecznie kot to skarb ;)
OdpowiedzUsuńCo do miauczenia to czasem jej się zdarza, szczególnie jak chce sobie pobiegać lub zwyczajnie zaczyna jej się nudzić w dotychczasowym otoczeniu. A co do spacerowania to faktycznie skarb. Super się z nią chodzi, praktycznie jak z psem. Opanowałyśmy nawet chodzenie po pustym polu. Na początku Lili brała pod uwagę tylko krzaki i inne tego typu rzeczy :D
Usuńfajne takie kocie spacerki :) dobrze, że Lili to lubi i daje się prowadzać na smyczy :) u moich sierści by to nie przeszło...
OdpowiedzUsuńLili od małego spaceruje ;)
UsuńUrodzona z niej spacerowiczka :D
OdpowiedzUsuńTak, to prawda ;)
Usuń